Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 25 października 2010

Jak zostać makijażystą?


Z doświadczenia powiem Wam, że świat wizażystów i makijażystów nie jest dla ludzi, którzy chcą mieć „jakąś pracę”, od 9-17. Praca makijażysty to obserwacja, eksperymenty i ciągłe gromadzenie doświadczeń. I bardzo dużo pokory.

Makijażysta czy wizażysta to człowiek, który nie może myśleć, że osiągnął doskonałość, zawsze musi do niej dążyć. Ten zawód wymaga nieustannego, ogromnego nakładu pracy, niezależnie od tego czy skończymy szkołę czy zdobędziemy umiejętności wyłącznie dzięki praktyce.

Nie jest to też zawód, który możemy wykonywać poprzez przyswojenie książkowej wiedzy, ten zawód to praktyka i rzemiosło. Dlatego niezależnie od tego czy pójdziemy do szkoły makijażu czy rozpoczniemy pracę w perfumerii i dzięki temu poznamy różne typy kosmetyków i zaczniemy je aplikować, wszystko sprowadza się do tego, że musimy poświęcić własny czas i tak na dobrą sprawę eksperymentować.

Oczywiście obcowanie w szkole z profesorami, z osobami, które mają doświadczenie, będzie nam pomocne, ale to my musimy wypracować swój własny niepowtarzalny styl, który nas będzie później odróżniał od setek osób pracujących w tym zawodzie.

Makijażysta i wizażysta to zawody, w których niezwykle istotna jest obserwacja. Np. obserwowanie tego jak koleżanka aplikuje kosmetyk – jak też obserwowanie ludzkich twarzy na co dzień, na ulicy, w autobusie itd. Oraz śledzenie trendów. Te ostatnie obserwujemy np. przez oglądanie najnowszych pokazów mody w Internecie, przez przeglądanie najświeższej prasy kobiecej - szukaniu inspiracji gdzie się da do wszelkiego rodzaju eksperymentów.

Naturalnie na eksperymenty możemy sobie pozwolić po zdobyciu już bardzo klasycznych i podstawowych umiejętności. Nie sądzę by z osoby, która zacznie przygodę z makijażem, od nakładania błyszczyka na oko, wyrósł bardzo kreatywny, makijażysta. Wprawę osiągamy w momencie, kiedy po raz dziesiąty czy dwudziesty, nakładamy kompaktowy podkład i wprawną ręką osiągamy taki ruch, który pozwoli nam na idealne rozprowadzenie produktu. Jeśli następnym etapem będzie na przykład rozświetlanie tego podkładu przy użyciu błyszczyka, to rzeczywiście kreacja może się rozwinąć i mając bardzo dobre podstawy techniczne, dzięki eksperymentowi osiągamy sukces w tym zawodzie.

Poza tym, tak jak zawsze wspominam, konieczne są duże pokłady pokory.
Ten zawód wymaga jej szczególnie, gdyż w tym zawodzie pracujemy na zlecenie i często podlegamy ocenom. Niezależnie od tego czy wynajmie nas gwiazda, która zażyczy sobie byśmy się znaleźli na sesji zdjęciowej, czy będzie to producent sesji zdjęciowej, czy fotograf – za każdym razem jesteśmy jednym z ogniw łańcucha, tworzącego wizerunek danej osoby, którą być może potem będziemy obserwować na billboardach, okładkach, w reklamie telewizyjnej czy na zdjęciach z imprez. To końcowy klient musi być z naszej pracy zadowolony, co nieznaczny, że nie mamy możliwości bycia kreatywnym. Ale to współpraca z ludźmi, umiejętność słuchania, umiejętność wykorzystania własnej kreatywności w dopasowaniu się do wspólnej wizji (np. reklamy czy sesji do magazynu) a wreszcie bycie osobą, która jest w stanie podporządkować się warunkom, w których przyjdzie jej pracować, - to razem spowoduje, że prócz umiejętności, które będziemy nabywać i rozwijać, osiągniemy sukces.

Reasumując: technika, eksperyment i pokora to mieszanka, która spowoduje, że wiele drzwi studiów filmowych będzie stać przed Wami otworem…

Sergiusz Osmański

Brunetka na randce


Uwodzicielska brunetka

Brunetka na randce… Boże, kiedy to było..
Hmmm…. po tylu latach związku zdarza się to coraz rzadziej, jednak postaram się przypomnieć sobie jakich to sztuczek używałam, by skutecznie uwieść mojego męża…

Tak więc… makijaż na randkę powinien być:
- zmysłowy
- świeży, promienny
- dostosowany do pory dnia (czyli popołudnie/wieczór/noc?)
- dostosowany do miejsca randki (kolacja w restauracji, spacer po parku, klub…)

I jeszcze jedno – makijaż na randkę musi zniewalający, ale zarazem prawie niewidoczny. Dobrze jest przed randką zastosować peeling na twarz i maseczkę nawilżającą, by cera była wypoczęta, a makijaż dłużej się utrzymywał.

Faceci nie przepadają za dużą ilością podkładu, pudru, sklejonymi rzęsami itd., wiec dobra rada – makijaż ma uwypuklać to, co w nas najpiękniejsze - ale bez pokazywania, ze osiągamy to makijażem! Jednocześnie pamiętajcie, że make up brunetki powinien być wyraźny (uwaga: nie mylić z makijażem mocnym) – bardzo delikatny makijaż pozostanie niezauważony.

Tak więc – odważnie, ale z umiarem.

Przyjmijmy, że nasza brunetka ma ciemną cerę, brązowe włosy i brązowe oczy – czyli najczęstszy zestaw cech u brunetki.
Proponuję Wam bazę rozświetlającą np. Sephora na całą twarz (dla cery mieszanej tylko na wybrane partie, na resztę matująca baza Sephora Professional Zero Brillance), to jeszcze jeden produkt, który sprawi, że makijaż zostanie z nami do końca wymarzonej randki.

Podkład
Najlepiej taki, który zakryje niedoskonałości, ale którego nie będzie widać. Moja propozycja: Make Up Forever- HD + rozświetlający korektor pod oczy – wyglądajmy na wypoczęte! (Tutaj link to filmu HD, do którego link podesłałam)

Oczy
Do brązowych oczu harmonijnymi barwami są: brąz, brzoskwinia, terracota (ciepłe odcienie). Możemy podbić sobie nasz brąz tęczówki kolorem kontrastowym (niekoniecznie na całą powiekę, ale np. w kąciku lub kreską nad górnymi rzęsami) – niebieski, turkus, śliwka (odcienie raczej chłodne).

Jak malować oko?
Randka w klubie? Darujmy sobie smoky eye, polecam świeży, jasny kolor (róż jasny, porcelanowy, brzoskwinia, złoto) na całą powiekę (ze szczególnym uwzględnieniem wewnętrznego kącika, okolicy pod łukiem brwiowym) i przyciemnienie zewnętrznego kącika. Cienie najlepiej matowe, ewentualnie satynowe.
Wykończenie idealnie rozdzielającą maskarą, która pozwoli uzyskać efekt zalotnego spojrzenia (np. Sephora Atomic Volume). Do zagęszczenia brwi przyda się parę kępek sztucznych rzęs w zewnętrznym kąciku oka.

No i teraz gwiazda wieczoru – róż!
Ja polecam brzoskwinię (np. Fred Farugia nr 2), pamiętajmy o wcześniejszym nałożeniu brązera w celu wymodelowania kształtów twarzy. Róż odejmie nam lat (!) i doda świeżości.

piątek, 15 października 2010

Oczy blisko osadzone bez widocznej ruchomej powieki


Druga część rozważań nad przypadkami różnych rozwiązań, na jakie wpadła Matka Natura. Teraz: „oczy głęboko osadzone” i „pozbawione widocznej ruchomej powieki” .

Jeżeli oko jest głęboko osadzone to robimy wszystko, żeby je „wypchnąć” – OKO MA BYĆ NA PIERWSZYM PLANIE.

Jak to zrobić?

Podstawowa zasada to nakładanie jasnego cienia na całą ruchomą powiekę (oczywiście tak jak w przypadku innych kształtów oka, jasny cień nakładamy też na okolicę wewnętrznego kącika i odrobinę pod łuk brwiowy). Nie używamy ciemnego cienia na całą powiekę. Zdecydowanie odradzam makijaż typu smoky eye.

Jeśli powieka dodatkowo znika nam przy otwartym oku i nie widać załamania powieki, musimy same STWORZYĆ ZAŁAMANIE.

Jak?
Cień uzupełniający musi być o 2-3 tony ciemniejszy od bazowego (kolor czarny wykluczamy z palety naszych ulubionych barw). Ciemny cień nakładamy przy zamkniętym oku nad załamaniem powieki w kształcie łuku – możemy sobie pozwolić, aby nałożyć ten cień nawet do połowy długości powieki. Ważne jest, aby położenie tego cienia potrafić korygować. Jeśli chcemy, aby przy otwartych oczach też było go widać, przy wykonywaniu makijażu co chwilę otwieramy oko, by zobaczyć czy narysowany cieniem łuk jest widoczny. Granice między cieniami zgrabnie zacieramy. By najlepiej dobrać cienie do łączenia, można użyć zestawów 2-3 cieni, wtedy mamy pewność, że kolory są utrzymane w tym samym „klimacie” (np. Smashbox cienie potrójne naturalny „On Stage” albo paleta Benefit “Big Beautiful Eyes Palette”- cienie + korektor).

Rzęsy oczywiście tuszujemy. W przypadku braku widocznej ruchomej powieki, możemy zaznaczyć kontur oka kredką na całej długości, najlepiej wyglądać będzie to, jeżeli oczy nie są zbyt małe i zbyt blisko siebie osadzone.

Proste w teorii?
Przyznaję – makijaż głęboko osadzonych oczu wymaga treningu. Jeśli nie ma czasu na trening, bo wybierasz się akurat na imprezę i świetny efekt musisz mieć od razu, można do tematu podejść inaczej.

Usta na pierwszy plan! Przez ich zmysłowe podkreślenie soczystym błyszczykiem (polecam MAKE UP FOR EVER Glossy Full) odwrócisz uwagę od oczu. Samo modelowanie twarzy (zerknij na mój film na ten temat!) może dać efekt doskonale wykonanego makijażu. Zaznaczyć trzeba przede wszystkim kości policzkowe, na które można nałożyć piękny, brzoskwiniowy, połyskujący róż. I też będzie ok.

Weronika

czwartek, 14 października 2010

Maskara masakra


Maskara masakra ... A dokładnie masakra związana ze znalezieniem odpowiedniej maskary. Bo sporo ich jest. Najróżniejszych. Wybór tej jedynej zajmuje czasem lata prób i nie zawsze przyjemnych doświadczeń.
Jak skrócić tę drogę?

Najpierw określić trzeba typ rzęs tzn. zdefiniować jedną najistotniejszą ich cechę (no, góra dwie)

1. Krótkie
2. Gęste
3. Rzadkie
4. Proste (nie są podatne)
5. Długie
6. Podkręcone

Jak jedna cecha jest dominująca to sprawa oczywista. Jeśli już druga cecha wchodzi w grę to już trudniej. Ale jest kilka popularnych zestawień. Napisze Wam więc najbardziej popularne miksy powyższych cech i no co w takich przypadkach z maskarą.

1 + 2 RZĘSY KRÓTKIE, ALE GĘSTE
– potrzebują przede wszystkim wydłużenia. Ponieważ rzęs jest dużo nie potrzebujemy tuszu, który doda im objętości i możemy sobie pozwolić na taki, który idealne je rozdzieli (co nie jest możliwe przy rzęsach rzadkich). Moi faworyci w tej kategorii to: Smashbox HyperLash, Sephora Atomic Volume – tworzą wachlarz idealnie rozdzielonych, wydłużonych rzęs. Maskary te mają rzadszą konsystencję po to, aby nie skleić rzęs.

Maskary wydłużające zawierają składniki takie jak mikrowłókna celulozowe lub drobinki jedwabne, które przedłużają rzęsy do 2 mm oraz cząsteczki pryzmowe, które dają optyczne złudzenie przedłużenia rzęs.

1 + 3 RZĘSY KRÓTKIE I RZADKIE – używamy do nich tuszów wydłużających z tą różnicą, że muszą mieć bardzo zbitą, gęstą szczotkę. Szczoteczki z rzadkimi włosiem spowodowałyby sklejenie rzęs i otrzymałybyśmy efekt tylko paru grubych kępek rzęs na powiekach. Krótkie i rzadkie rzęsy trzeba dodatkowo pogrubić. W tym przypadku świetna będzie MAKE UP FOR EVER Lengthening Mascara (sprawdza się przy rzęsach bardzo krótkich, jej szczoteczka jest na tyle mała, aby bez problemu poradzić sobie z najkrótszymi rzęsami w okolicy kącików oka). Bardzo lubię też Magnascopic Estee Lauder, mimo iż definiowana jest jako tusz pogrubiający, ma długą, wąską, zbitą szczotkę, dlatego w mojej klasyfikacji znalazła miejsce tutaj.

4 + 5 RZĘSY DŁUGIE I PROSTE – w przypadku takich rzęs podstawowe zadanie maskary to: zagęszczenie i podkręcenie. Rzęsy te potrzebują szczotki o twardym włosiu, miękką i delikatną nie zdołamy ich bowiem ujarzmić i podkręcić. Maskary podkręcające często mają szczoteczkę w kształcie łuku, która pomaga uzyskać pożądany efekt. Świetna jest maskara podkręcająca rzęsy Sephora, do takiego typu rzęs polecam też Lancome Virtuose. Przy długich i prostych rzęsach nie zapominajmy o najważniejszym – zalotce! Zalotki używamy przed malowaniem rzęs – delikatnie, żeby ich nie złamać, nie uszkodzić. Zalotki termiczne (np. Sephora), po podgrzaniu nadają się również do użycia na koniec makijażu – po przemalowaniu tuszu maskarą.

3 + 5 RZĘSY RZADKIE I DŁUGIE
– jak sprawić by zapewniały hipnotyzujące spojrzenie? Trzeba je pogrubić. A do tego służą nam maskary z dużą szczoteczką o gęstym włosiu i gęstej konsystencji tuszu. Takie szczoteczki nakładają dużo tuszu na rzęsy, więc trzeba uważać, by nie przesadzić z ilością. Dają efekt teatralnych rzęs – grubych, gęstych, które nie potrzebują już wydłużenia. Ekspertami w dziedzinie zagęszczania rzęs są: Smoky Lash MAKE UP FOR EVER, Bad Gal Mascara Benefit, Lash Plump Sephora, Bionic Smashbox (dwa pierwsze z nich występują również w wersji wodoodpornej).

Dolne rzęsy można malować trzymając maskarę pionowo w górę- nadaje to świetny efekt rozdzielenia rzęs i precyzyjnego pokrycia każdej z nich tuszem. Górne rzęsy malujemy szczotką trzymaną poziomo- wyczesujące, zygzakowate ruchy- następnie rzęsy umieszczone na zewnętrznych kącikach wyciągamy trochę na zewnątrz oka (efekt kociego spojrzenia)- szczotka trzymana poziomo ukośnie w górę!

Poza cechami naszych rzęs (P.S. wiem że to trudne ale postarajcie się obiektywnie je ocenić) trzeba wziąć jeszcze pod uwagę efekt, jaki chcemy uzyskać (bo przecież nie każda dziewczyna posiadająca krótkie rzęsy chce je koniecznie maksymalnie wydłużyć – może marzy o zwiększeniu objętości). Poza tym zdarza się przecież, że teoretycznie wszystko powinno być OK, ale szczoteczka jakoś tak… źle się nam w dłoni trzyma. A to przecież też bardzo ważne! Szukajcie więc maskary odpowiedniej dla siebie, odpowiedniej pod absolutnie każdym względem. Naprawdę da się taką znaleźć!

Weronika

wtorek, 5 października 2010

Oczy blisko osadzone




Pewnie oglądając kolejne odcinki videobloga, myślicie sobie: „No bardzo fajnie! Tylko że ja mam zupełnie inną twarz!”.
Cóż… Nie ma jednego schematu, który możemy zastosować w każdym przypadku. Ale każdy przypadek ma szansę na rewelacyjny efekt.

Weźmy na warsztat przypadek „blisko osadzone oczy”.
Przede wszystkim wykluczamy cień perłowy. Czemu? Bo jeśli w wewnętrzny kącik oka położymy cień perłowy, to zamiast efektu rozświetlenia w tym przypadku otrzymamy jedynie bliżej nieokreśloną, błyszczącą plamę. W makijażu dziennym polecam więc neutralne cienie matowe, satynowe, opalizujące lub metalizujące oczywiście w zależności od Waszych upodobań i typu urody.

Poza tym duet kolorów - coś jaśniejszego plus coś ciemniejszego. Jasny cień to nasza baza, pokrywamy nim całą powiekę. Ja polecam kolor wanilii (np. MAKE UP FOR EVER 03), porcelany (np. nr 25 Sephora), jasnego różu (np. kolor Sand Smashbox).

Jasny cień możemy nałożyć również na okolice pod łukiem brwiowym i nieco intensywniej w kąciku wewnętrznym oka. Rozjaśnienie całej okolicy oka da nam tło (podkład) do dalszej zabawy z makijażem.

Ciemny cień nakładamy w samym zewnętrznym kąciku (około ¼ długości całej powieki) i rozcieramy go na zewnątrz – w stronę skroni – w ten sposób wydłużymy odrobinę kształt oka i przesuniemy je optycznie na zewnątrz. Ważne jest, aby nie cieniować ciemniejszego cienia w górę ani wewnątrz powieki.

Jeżeli nie wyobrażacie sobie makijażu bez kredki, nakładajcie ją jak ciemny cień, tylko w samym kąciku zewnętrznym – (¼ długości powieki). Kredka powinna się znaleźć na górnej i dolnej powiece, dla złagodzenia efektu oczywiście można ją rozetrzeć. Kreskę kredką również delikatnie wyciągamy w górę.

No i kropka nad i – maskara. Używamy jej zwłaszcza na zewnętrznej części rzęs. Do uzyskania efektu kociego spojrzenia polecam tusz Smoky Lash MAKE UP FOR EVER. Dla mnie niezastąpionym sposobem na optyczne wydłużanie oka jest nakładanie sztucznych rzęs w kępkach (np. Sephora, MAKE UP FOR EVER) – prosty, szybki, niezawodny sposób na zniewalające spojrzenie – wtedy nawet, jeśli popełnicie jakiś mały błąd (jesteśmy tylko ludźmi) przy cieniowaniu, nikt tego nie zauważy.

Weronika

poniedziałek, 4 października 2010

Makijażowy niezbędnik okularnicy

Przyszły do mnie wczoraj dwie dziewczyny, tuż przed imprezą, chciały bym wyczarował coś na ich twarzach. Jednej z nich zrobiłem obłędny makijaż typu smoky eye.

Druga była w okularach i narzekała, że skoro je nosi, to musi rezygnować z ciekawego makijażu. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze wyglądała bardzo stylowo, po drugie nie miała świadomości, że super oprawki mogą być dopełnieniem makijażu oka.

Drogie Nosicielki Okularów!
Przestańcie traktować okulary jako zło konieczne. Nie zapominajcie, że większość celebrytów nosi je właśnie dlatego, ze są cool i trendy.
Oprawki nie powodują, że musicie rezygnować z kreacyjnego makijażu. Musicie zapamiętać tylko dwie zasady: oczy i ich oprawa muszą być wyraźne, zaś makijaż wykonany szczególnie starannie.

Zbudujcie wyraźną ramę wokół oka – czyli zaakcentujcie brwi, brwi i jeszcze raz brwi! Są one szczególnie ważnym elementem oprawy oka, musicie je umiejętnie podkreślać kredką, cieniem lub specjalnie do tego celu przeznaczonym woskiem. Tylko błagam nie przesadźcie z intensywnością koloru! Nie zapominajcie też o rzęsach, mocno wytuszowane podkreślą kształt oka.

Niezależnie od rodzaju szkieł korekcyjnych, każda z Was powinna zaopatrzyć się w rozświetlacz, który zniweluje efekt zmęczenia i zasinienia wokół oczu, a także optycznie powiększa oczy. Jego struktura jest na tyle elastyczna, że nawet największe „śmieszki” nie będą musiały obawiać się jego rozwarstwienia w konturze oka.

Ja uwielbiam te, które mają formę pisaka bądź pędzelka, a ich konsystencja przypomina gęsty lakier.
Łatwy w aplikacji jest np. MAKE UP FOR EVER HD Concealer. Dodatkowo ma mnóstwo kolorów do wyboru, pamiętajcie, że przy zasinieniu w kolorze fioletowym, sięgamy po rozświetlacz o barwie żółtego beżu, a gdy zmęczenie przybierze barwę szarą to najlepszy będzie odcień różowy.
Zresztą róż jest sprzymierzeńcem makijażu „pod okulary”, nałożenie różowego cienia na całą powierzchnię powieki spowoduje, że nawet najmniejsze, zmęczone patrzeniem w komputer oko, optycznie się otworzy i nabierze blasku.

Równie rewelacyjnym zabiegiem, który często stosuję jest rozświetlenie wewnętrznego kącika oka, w trójkąt między pierwszą górną, a pierwszą dolną rzęsę, nakładam jasny opalizujący cień (idealny jest Sephora Colorful 08). Po tym zabiegu spojrzenie staje się niesamowicie sexy.

Wiele okularnic skarży się, że cienie na ich powiekach trzymają się krótko, wręcz spływają po kilku godzinach. Jest na to rada – trzeba zastosować lekką bazę, świetny efekt daje np. Lemon Aid Benefita. Roztarta palcem na powiece, utrzyma najbardziej niesforny cień przez wiele godzin.
Podobnie będzie, gdy zastąpimy ją cieniem w kremie roztartym na całej powiece, może być wodoodporny MAKE UP FOR EVER w kolorze świetlistej bieli nr 3.

Co do kolorów cieni:

Krótkowidzki – dla Was polecam cienie satynowe lub perłowe, dzięki nim Wasz makijaż oczu osiągnie efekt 3D. Poeksperymentujcie też z liniami, eyelinery i linearność w makijażu są waszym sprzymierzeńcem powiększającym oko.
Dalekowidzki - dla Was są cienie tylko matowe, szkła w Waszych okularach szczególnie eksponują oko i powiekę. Mat na powiece sprawi, że oko wyglądać będzie bardziej naturalnie. Kolory cieni powinny wzajemnie się przenikać, dlatego też musicie zaopatrzyć się dobry pędzel do rozcierania cieni na powiece (ja używam 13 z linii czarnych pędzli Sephora).

Niestety, nie dla Was linie na powiekach a la Amy Winehouse, ale za to smoky eye jest dla Was idealny.

Adrian

Kosmetyki na wyjeździe


Sytuacja, kiedy zapominam kosmetyczki wyjeżdżając na wakacje, wydaje mi się co najmniej tak straszna jak to, że oszukało mnie biuro podróży – i zamiast 5-gwiazdkowego hotelu i pokoju z widokiem na morze, nagle znajduje się w ciemniej norze, a za oknem pogwizdują pociągi.

Jestem w stanie precyzyjnie określić za czym będę tęsknić najbardziej.
Na pewno brakować mi będzie lekkiego podkładu - na wakacjach nie używam ciężkich, kryjących, podkładów, staram się je zastąpić np. kremami koloryzującymi. Moim faworytem jest podkład MUFE do twarzy i ciała. Ma konsystencję galaretki, dlatego łatwo się go rozprowadza, daje świeży efekt. Robi wszystko to, co do zadań podkładu należy, a przy tym nie widać, że w ogóle ma się go na twarzy. Pssst, stosuję go także na dekolt.

Jako że mam jasne zarówno rzęsy jak i całą oprawę oczu, bez podkreślonych rzęs wyglądam niewyraźnie. Dlatego też bezwzględnie na urlop jedzie ze mną tusz do rzęs, z dokładnie dwa: Smashbox-Hyperlash, który idealnie rozdziela rzęsy, wydłuża, rozczesuje oraz Smoky Lash MUFE – niezbędny, jeśli zamierzam większą część dnia spędzić w wodzie.

Kolejnym niezbędnym elementem kosmetyczki jest dla mnie puder. W moim przypadku MUFE HD. Ponieważ wygląda on jak mączka ziemniaczana, polecam wystrzegać się tras, na których możecie być podejrzewane o handel narkotykami. Tłumaczenie w języku tajskim, że nie jesteście przemytnikiem jest ambitną wakacyjną przygodą, ale też zbędnym ryzykiem. Ja do rozprowadzania tego pudru używam pędzla kabuki marki MUFE – nawet jeśli Wasza kosmetyczka ledwo się dopina, on na pewno się zmieści.

Pomimo nabytej podczas urlopu opalenizny, potrzebuję zawsze brązera i różu. Na wakacje jadą ze mną O-Bronze Smashbox’a oraz O-Glow tej samej marki. Dlaczego one? Aplikacja zajmuje 10 sekund, a po dodaniu do makijażu maskary i błyszczyka mam doskonały makijaż, który utrzyma się do wieczora.

Właśnie – błyszczyk! Osobiście uważam, że wynalazcy błyszczyka należy się pomnik i codzienne dostawy świeżych kwiatów. Moje błyszczyki to Glossy Full (chyba we wszystkich możliwych odcieniach). Cechy charakterystyczne: brak drobinek, lekkie zabarwienie i efekt tafli na ustach. Jeśli chcę postawić na makijaż ust, używam błyszczyków Smashbox`a. Mój faworyt to kolor POP (chłodny jasny róż) – wygląda na ustach rewelacyjnie.

Wakacje mają być odpoczynkiem, jednak słońce, wysoka temperatura i nieprzespane noce mogą sprawić, że pod naszymi oczami zawiśnie pajęczynka zmęczenia pt. „mam o 10 lat więcej”. Mój zespół do zadań specjalnych to dwaj eksperci: Eye Bright i Ohh la Lift (Benefit). Nakładam te dwa produkty głównie pod oczami i wszędzie tam, gdzie widać zmęczenie.

Wyjeżdżając na wakacje zabieram jeszcze ulubiony wodoodporny eyeliner Smashbox`a w kremie. Polecam czarny, bo pasuje do wszystkiego i zawsze wygląda elegancko na powiece. Jeśli macie jeszcze pół centymetra sześciennego miejsca w kosmetyczce, zabierzecie cienie do powiek, które mogą się przydać na specjalną okazję (ja biorę jeden ulubiony zestaw np. potrójne cienie Smashbox’a- kolor Megapixel jest niesamowity!).

Tak wygląda zawartość mojej kosmetyczki, którą pakuję w tym samym momencie co paszport i telefon komórkowy, bo jest dla mnie tak samo ważna.

Tylko nie zapomnijcie o kosmetykach do demakijażu, zwłaszcza tych do kosmetyków wodoodpornych, inaczej makijaż zostanie z Wami przez cały urlop. 

Weronika

niedziela, 3 października 2010

Przechowywanie kosmetyków

Z kosmetykami jest jak z przyjaciółmi. Jeśli znacie się od lat, wiesz czego się spodziewać. Tak sobie myślisz. Aż przychodzi taki dzień, kiedy nagle z przerażeniem stwierdzasz, że jest coś jakby inaczej… gorzej…

W większości przypadków okazuje się, że spektakularny koniec fantastyczności kosmetyku spowodowany jest naszymi własnymi grzechami i zaniedbaniami. Maskara miała idealnie rozdzielać rzęsy, a skleja i oblepia? No cóż, skleja i oblepia, bo jej posiadaczka wtłoczyła do opakowania sporo powietrza i nie czyściła szczoteczki. Jeżeli w tym momencie otworzyłaś szeroko oczy „A to szczoteczkę trzeba czyścić?”, jesteś częściowo rozgrzeszona.
Koniecznie naucz się odpowiednio traktować swoje kosmetyki.

Ty i Twoja MASKARA

* Przechowuj ją w odpowiednich warunkach, tzn. w zacienionym i suchym miejscu, w temperaturze pokojowej.
* Używaj tylko przez 12 miesięcy od otwarcia! Jeśli sięgasz po nią codziennie, jej przydatność skraca się do 6 miesięcy.
* Po pierwsze dokładnie zamykaj, po drugie zamykaj odpowiednią techniką! Kiedy nie domykamy opakowań i wtłaczamy do nich powietrze, tusze mają tendencje do szybkiego gęstnienia lub wysuszania. Dlatego trzeba „wkręcać” szczoteczkę do opakowania, a nie wkładać ją szybkim ruchem.
* Czyść szczoteczkę! To skuteczny trik na przedłużenie okresu przydatności maskary. Rytuał do „odprawienia” raz na dwa tygodnie. Wytrzyj tusz ze szczoteczki w chusteczkę, a następnie umyj ją czystą wodą. Później dokładnie wysusz i wkręć do opakowania.

Twoje CIENIE I KREDKI

* Unikaj słońca! Promienie słoneczne mogą zmienić kolor Twoich cieni i kredek.
* Szczelnie zamykaj! Nie będą wysychać.
* Pamiętaj, że od otwarcia powinnaś je zużyć w ciągu roku.

Twój KOREKTOR

* Szczelnie zamykaj po użyciu! Unikniesz wysychania.
* Używaj do woli! Przez 2 lata od otwarcia opakowania.
* Utrzymuj w czystości! Nakładaj korektor na twarz zawsze czystym pędzelkiem.
* Przechowuj w zacienionym miejscu w temperaturze pokojowej.

Ty i Twój PODKŁAD

Masz szczęście! Podkłady są stosunkowo trwałymi kosmetykami. W większości przypadków możesz się cieszyć nimi przez 2 lata od otwarcia opakowania. Wyjątkiem są podkłady bazujące na wodzie – masz 1 rok na ich zużycie. Najtrwalsze są podkłady w opakowaniach z pompką, ponieważ nie mają styczności z powietrzem, pędzlem i skórą Twoich dłoni. Podkład przechowuj w zacienionym miejscu o temperaturze pokojowej.

Ty i Twój PUDER

Masz jeszcze większe szczęście! Pięć lat! Pamiętaj tylko żeby traktować go odpowiednio – zero słońca, wilgoci, niedomkniętych opakowań itd. A! I nie wyrzucaj znajdującego się w puderniczce foliowego krążka! Oddziela on puder od gąbki, za pomocą której nakładamy go na twarz. Dzięki temu puder jest chroniony przed sebum z twarzy, które osiada na gąbce.

Jeśli nie masz w domu toaletki, w której mógłbyś trzymać kosmetyki, warto kupić sobie kuferek, bo chroni on przed nadmierną wilgocią, nasłonecznieniem i wysoką temperaturą. Nie trzymaj kosmetyków w łazience – nadmierna wilgotność może im zaszkodzić.

Czasem na opakowaniu podany jest najlepszy sposób na przechowywanie danego kosmetyku – stosuj się więc do wskazówek producenta. Jeżeli wskazuje on lodówkę jako idealne miejsce – nie masz wyjścia – musisz zorganizować tam trochę miejsca. Warto! Kosmetyk odwdzięczy się niezmienną jakością i przewidywalnym efektem.

Adrian

sobota, 2 października 2010

Makijaż na basen


Jadę do pracy, mijam wielki billboard z Gisele Bundchen, w stroju kąpielowym i słyszę komentarz jednej z dziewczyn siedzących za mną:
- Świetnie wygląda bez makijażu, też się nie maluję na basen i tak wszystko by mi spłynęło.

Ha! Bez makijażu? No jasne! Wiadomo, że każda z nas ma jakieś drobne niedoskonałości, których nie chciałybyśmy pokazywać nawet podczas wakacyjnych szaleństw na basenie. Makijaż na basen to nie utopia, to da się zrobić.

Od czego zaczynamy? Od kredek wodoodpornych. Ja uwielbiam kredki MUFE Aqua Eyes - są, miękkie (łatwo z nich wyczarować niezwykły makijaż) i można wybierać spośród ponad 20 kolorów, więc każda z Was znajdzie dla siebie coś odpowiedniego.
Ja radzę wybrać dwa kolory pasujące do bikini, jeden z nich nałóżcie na górną powiekę, drugi na dolną lub połączcie je po prostu w jednej linii np. jaśniejszy kolor pociągnijcie od wewnętrznego kącika, ciemniejszy od zewnętrznej strony górnej powieki. Efekt idealnego, kolorowego, perfekcyjnego makijażu gwarantowany.

Same kredki jednak nie zapewniają przenikliwego spojrzenia, do tego potrzebna jest maskara – wodoodporna oczywiście, bo niewiele z nas chce przypominać pandę po wynurzeniu się z basenu czy morza.

Moje typy to MUFE Smoky Lash waterproof, wodoodporne maskary w trzech kolorach (czarny, zielony, niebieski) od Sephora i Benefit Bad Gal wateproof mascara. Wszystkie świetnie pogrubiają rzęsy, rozdzielają je i nadają tzw. efekt sztucznych rzęs.

Właściwie na tym można zakończyć „basenowy makijaż”, ale można dodać jeszcze naturalne, młodzieńcze i co najważniejsze trwałe rumieńce. Ja do ich użycia poleciłabym Benefit Bene-tint. Wygląda niepozornie, ale – nie dajcie się zmylić, potrafi zdziałać cuda. Najlepiej nakładać go najpierw na dłoń, zobaczymy, jakie nasycenie chcemy uzyskać. I tu mała NIESPODZIANKA to również świetny produkt do ust („całusoodporny”, ale to już musicie sprawdzić same).

Wykończenie makijażu to brwi. Przy ciemnych brwiach wystarczy jedynie regulacja i gotowe, ale ile z nas ma tyle szczęścia?

Moje brwi są bardzo jasne, a ponieważ nie jestem systematyczna, jeśli chodzi o wizyty u kosmetyczki w celu nałożenia henny, muszę je podkreślać cieniami. Zawsze nakładam na nie specjalny cień z linerem marki Fred Farugia (do wyboru jaśniejszy i ciemniejszy kolor). W ten sposób nabierają pożądanego kształtu i wyglądają jakby były gęstsze. Nie zapominajcie, że brwi to swoiste „wieszaki” dla całego makijażu – bez nich nie wygląda dobrze.
Cienie nakładajcie specjalnym pędzlem do brwi. Cień z linerem jest na tyle trwały, że zostanie na miejscu, podczas kąpieli. Tak mniej więcej może wyglądać makijaż na basen, jeżeli źle czujecie się bez podkładu, polecam odrobinę ulubionego kremu koloryzującego.

Weronika

piątek, 1 października 2010

Trendy w makijażu jesień-zima 2010

Sezon jesień-zima 2010 nie przynosi jakiegoś totalnego przełomu w kolorystyce i technikach wykonywania makijażu. Na wybiegach i w propozycjach firm kosmetycznych obecny jest trend nawiązujący do lat 80. czyli nadal eksplozja koloru.

Osobom, które cenią sobie umiar i klasykę w makijażu dedykowane są propozycje z linii nude, czyli „make–up no make-up” charakterystyczny dla początku lat 90. – gdzie twarz jest bardzo dobrze wymodelowana natomiast pozbawiona silnych akcentów kolorystycznych. Nude daje efekt wypoczętej, świeżej twarzy, jest to styl bardzo uniwersalny i ponadczasowy, więc pojawia się w każdym sezonie.

Jeżeli chodzi o elementy charakterystyczne dla sezonu jesień-zima 2010, to możemy mówić o dwóch rzeczach.
Po pierwsze – powrót odcienia oranżowego. Oranż pojawia się w kolorystyce szminek.
Po drugie – silnie zaznaczony łuk brwiowy. Co prawda już 3 lata temu mieliśmy przygodę z łukiem brwiowym, ale Path Mc Grath u Diora zrobiła wtedy bardzo silne, przerysowane, podniesione łuki brwiowe, a w tym sezonie łuk brwiowy jest szerszy, nasycony kolorem, bardziej pierzasty, zagęszczony linearnie, dzięki wielu kreskom, które ten łuk brwiowy jednocześnie rozszerzają i pogłębiają jego kolorystykę. To jest novum, które pojawiło się na wybiegu. Jest to propozycja zdecydowanie dla bardzo młodych twarzy.

Poza tym mamy powrót czerwieni. W takim klasycznym chanelowskim wydaniu pojawiła na wybiegach u wielu projektantów. Natomiast firmy kosmetyczne proponują raczej tzw. alkoholowe czerwienie, czyli odcienie wina, whisky, przełamane brązem, fioletem. Takie czerwienie bardzo mocno nasycają zarys ust.

Patrząc na twarze modelek, które prezentują trendy jesienne, możemy powiedzieć, że oprócz powrotu stylizacji lat 80. czy też wczesnych lat 90. z nurtem nude, pojawiło się wiele propozycji, które jednocześnie akcentują dwie partie twarzy – oczy i usta – pomijając kompletnie modelowanie kształtu twarzy. Czyli mamy bardzo silny makijaż oka – penetracja cieniem sięga praktycznie pod sam łuk brwiowy, usta są mocno wyrysowane, w wersji satynowej, z lekkim błyskiem. I te dwa elementy budują cały obraz twarzy – kość policzkowa pozostaje niepodkreślona. Oczywiście to jest propozycja dla osób, które mają bardzo klasyczny kształt twarzy, z pięknie wyrzeźbioną kością policzkową, z idealnie osadzonym w kształcie migdała okiem. Może to być inspiracja dla dziewczyn, które chcą poeksperymentować z trendami. Natomiast musimy pamiętać, że to, co proponują firmy kosmetyczne 2-3 razy w roku to jest tylko i wyłącznie inspiracja. Inspiracja do uzupełnienia swojej kolorystyki, którą preferujemy wykonując codzienny makijaż, inspiracja do zmiany technik makijażu i bawienia się a gadżetem (np. sztucznymi rzęsami).

Brak silnie zaznaczonego trendu podkreśla także kolorystyka. Kolor nijaki – szarość – jest dominantą tego sezonu. Jest to w praktyce kolor mało twarzowy, bo na powiekach u osób, które pracują w sztucznym świetle szarości będą budowały „efekt zmęczeniówki”. Dlatego też szarość musi być połączona z delikatnym rozświetleniem w wewnętrznym kąciku oka, musi być podkreślona różem na kości policzkowej i błyskiem na ustach. Zupełnie inaczej zagra szarość na sesji fotograficznej, a inaczej w makijażu do pracy. Dlatego też trzeba pamiętać o przystosowaniu trendów do typu urody i światła, w którym makijaż będzie eksponowany.

Moje TOP 3 sposoby na zmęczone oczy


Dziś pracowałam przy sesji zdjęciowej do magazynu – było wyjątkowo dużo pracy, do tego po kilkunastu godzinach na planie, musiałam usiąść jeszcze do komputera. Dobrze wiem, że kiedy rano wstanę, skóra wokół moich oczu będzie krzyczała „ratuj”.

Ponieważ jednak taka sytuacja zdarza mi się nie po raz pierwszy, mam metody, aby coś z tym fantem zrobić.

Po pierwsze ZAPOBIEGANIE – skóra okolic oczu jest delikatniejsza od pozostałej skóry twarzy, dlatego wymaga dodatkowej pielęgnacji. Zawsze lepiej zapobiegać, niż niwelować efekty (choć przyznam, że nie zawsze mi się to udaje), dlatego stosujcie systematycznie kremy pod oczy oraz maski – najlepiej z kwasem hialuronowym, które zapewnią skórze optimum nawilżenia. Pamiętajcie też, że kremów do twarzy nie nakładamy na skórę wokół oczu ponieważ zawierają one inne stężenie składników i mają inną konsystencję niż kosmetyki przeznaczone specjalnie pod oczy!

Moje typy to: Rexelline - krem z dużą zawartością kwasu hialuronowego, Sampar – Merveille Yeux roll on z fantastyczną kulką do masażu skóry, Jose Eisenberg – Creme Contour de Yeu i maska pod oczy Sephora – Hydrogel Yeux, z czystym sumieniem możecie ją polecić również swojemu mężczyźnie!

Po drugie SZYBKIE DZIAŁANIE – jeśli miałyście szczególnie ciężki dzień, a musicie wyglądać idealnie, warto zastosować coś działającego natychmiast. Pomoże Wam czarodziejski produkt, który odkryłam kilka tygodni temu. Nazywa się Stick Yeux – Soulution Express. Jest to mały sztyft, który zmieści się w damskiej torebce i w męskiej aktówce. Aplikacja trwa kilka sekund i po niej natychmiast poczujecie odprężenie, a skóra wokół oka zrobi się bardzo miękka.

Po trzecie KAMUFLAŻ – nie zawsze mamy czas na działania zapobiegawcze. Czasem każdy musi zostać w pracy dłużej i potrzebuje błyskawicznego odświeżenia.

Wtedy najlepiej posłużyć się małym kamuflażem – stworzyć wrażenie, że jesteśmy odprężone – np. magiczną białą kredką do oczu. Takie kredki są miękkie, dlatego można je bezpiecznie stosować wewnątrz oka, do tego jasny cień, perłowy ołówek lub rozświetlacz pod łukiem brwiowym (np. Benefit Oh-la Lift), muśnięcie maskarą górnych i dolnych rzęs.

Efekt: natychmiastowe odświeżenie. Nie muszę chyba dodawać, że najbardziej topowe sposoby na świeży wygląd to te najprostsze, dlatego jeśli tylko możecie, wysypiajcie się. Nie ma lepszego kosmetyku od „połykanego” w dawce ośmiu godzin snu dziennie!

Łatwo powiedzieć…:)

Ania