Szukaj na tym blogu

środa, 4 maja 2011

Błyszczyk błyszczykowi nierówny


Co każda z nas ma w kosmetyczce, a przynajmniej powinna mieć, w ilości nie mniejszej niż jedna sztuka?

Oczywiście ulubiony błyszczyk do ust!

Na rynku jest ich cała masa. Nie sposób nawet opisać, jakie są różnice między nimi. Te podstawowe to skład, opakowanie, sposób aplikacji i efekt na ustach. Wiele zależy od tego, jaki efekt na ustach chcemy osiągnąć. Czy ma to być mocne pokrycie kolorem czy np. tylko intensywny połysk.

Od przybytku boli głowa, więc postanowiłam opisać kilka moich hitów – wierzcie mi, moje pogłębione badania zajęły trochę czasu.
Masełko do ust Korres – mój hit w walce ze spierzchniętymi ustami. Oprócz działania pielęgnującego (zawiera masło shea) ma niesamowite kolory, które z powodzeniem zastępują efekt tradycyjnych błyszczyków (spróbujcie pommegranate!)

Znacie najstarszy produkt marki Benefit Bene Tint? – na jego bazie powstał Pocket Pal – połączenie różanej barwiącej esencji z bezbarwnym błyszczykiem. Do czego może nam posłużyć? Nakładamy go wtedy, kiedy chcemy, by soczysty, ale subtelny kolor ust był na pierwszym planie w naszym makijażu (razem z widocznym różem na policzkach to hit sezonu wiosna/lato 2011!).

Jeśli natura nie obdarzyła Was dużymi ustami, pomoże Wam produkt Smashbox`a O-Plump. To przezroczysty żel, który po nałożeniu wchodzi w reakcję ze skórą ust – w efekcie usta wydają się pełniejsze. O-Plump po nałożeniu zmienia kolor na delikatny jasny róż. A teraz mój prywatny trik; dla uzyskania efektu jeszcze pełniejszych ust nałóżcie na sam środek górnej i dolnej wargi jakiś mocno połyskujący, bezbarwny błyszczyk (np. Smashbox Reflection High Shine Lip Gloss lub Sephora Ultra Brillance nr 02).
...
Weronika

zobacz więcej na www.blogmakijaz.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz